sobota, 19 lutego 2011

Sławne jamniki

Waldorff, Wisłocka, Wańkowicz, Picasso, Walentynowicz i wielu innych sławnych ludzi kochało się w jamnikach. Traktowali je jak najbliższe sobie istoty, nawet jeśli mieli rodzinę i przyjaciół

Puzon Waldorffa
Puzona - jamnika Jerzego Waldorffa - znała cała Polska. Szczekał w radiu, występował w telewizji, jego zdjęcia ukazywały się w gazetach i na okładkach książek. Waldorff mówił i pisał o Puzonie tak, jak potrafi to robić tylko człowiek głęboko w swoim zwierzęciu zakochany:
„Puzon liże mi nos. Ma język przyjemnie chropowaty i ciepły, ale szczerzy zęby. Jezus, Maria! Żeby mi nie odgryzł nosa... (...) W nocy nie pozwala mi przewrócić się z boku na bok i zaraz warczy, ale sam przerywa kilka razy sen, żeby dla zdrowia zrobić mały spacerek po mnie!”.
Pisarz poświęcił swojemu jamnikowi nowelkę „Bracia mniejsi”, w której nazwał Puzona „człowieczkiem”. Przypisywał mu więc ludzkie cechy, uznawał go na przykład za „wysokiej klasy neurastenika, którego przed południem mało co może wyprowadzić z ponurego nastroju”. Puzon ożywiał się dopiero wtedy, gdy jego właściciel postanawiał wreszcie uczynić to, do czego człowiek został stworzony, zesłany na ziemię i oddany na posługi jamnikom - czyli zabierał swego psa na spacer.
Waldorff był tak związany z Puzonem, że jamnik towarzyszył mu też w wyprawach zagranicznych. Kiedy wracał z Targów Midem w Cannes, w Paryżu zmieniał samolot linii szwajcarskich na maszynę LOT-u. Stewardesa podsunęła mu listę pasażerów. „Na dwóch pierwszych miejscach figurowali... Herr Hau i monsieur Puzon”.

Dusiołek Wisłockiej
Michalina Wisłocka mówiła o jamnikach, że są takie ludzkie. - Często powtarzała, że to nie psy, tylko jamniki - wspomina Irena Zielińska, przyjaciółka i asystentka doktor Wisłockiej. Obie uważały, że choć nie ma dwóch takich samych jamników, łączy je zdecydowany charakter i spryt. Ukochany Dusiołek (zdjęcie z nim umieszczono na nagrobku dr Wisłockiej) strasznie się bał zabawki - czerwonej żaby, ale zamiast ją obszczekiwać, przykrywał ją kocem. Jego potomstwo w niczym mu nie ustępowało. - Podczas urlopu w Spale oglądaliśmy treningi lekkoatletów - opowiada Irena Zielińska. - Potomek Dusiołka najpierw im się przyglądał, a potem stwierdził, że prześcignie sportowców. I tak się stało, bo gdy biegacze zobaczyli, że dogania ich jamnik, z wrażenia się zatrzymali, a on pobiegł dalej.
Trzeci syn Dusiołka Gawełek podczas wakacji w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą bardzo się zaprzyjaźnił z wielkim psem o imieniu Lebiatkin, którego właścicielem był rybak pływający po Wiśle. Psia miłość była tak wielka, że w trakcie jednego z pobytów Gawełek zniknął na trzy dni. Gdy panie go odnalazły, okazało się, że spał z Lebiatkinem w budzie, choć w domu nie opuszczał łóżka. Nawet takie przygody jak ta nie były w stanie zmienić miłości Michaliny Wisłockiej do jamników. Mówiła, że kocha je tak bardzo także dlatego, że nikt nie potrafi patrzeć na człowieka z takim uwielbieniem jak one.

Hannibal Walentynowicza
W przeciwieństwie do Gawełka zdecydowanie ludzkie zwyczaje i towarzystwo wolał jamnik rysownika Mariana Walentynowicza, ilustratora „Przygód Koziołka Matołka”. Kiedyś państwo Walentynowiczowie wyjechali, zostawiając Hannibala pod opieką przyjaciela. Jamnik był przyzwyczajony do jedzenia z właścicielami przy stole - miał swoje krzesło i talerzyk. Opiekun postanowił pokazać mu, gdzie jedzą dobrze wychowane pieski. Podawał mu więc posiłek w kuchni. Jamnik udowodnił jednak, że jest przedstawicielem rasy o mocnym charakterze - konsekwentnie odmawiał spożywania tam posiłków, aż w końcu opiekun skapitulował.

Cytaty z Jerzego Waldorffa na podstawie przygotowywanej przez Mariusza Urbanka biografii „Waldorff”

1 komentarz:

  1. Nie zrozumiałem słowa przygotowywanej - mój egzemplarz jest wydany w roku 2008. A może to jest tekst wstawiony w roku 2011 ale parę lat szedł do bloga?

    OdpowiedzUsuń